Do lasu z Miszką
Niedziela, 14 listopada 2010
· Komentarze(3)
Kategoria Kilometry moje i Miszki
Miałam w wykonany już wcześniej sposób przejechać z jednej strony lasu na drugą.
Zgubiłam się.
Musiałam przebrnąć przez masę rozmokniętych błotnistych ścieżek. Peugeot został zmuszony do odgrywania roli terenówki - naprawdę dawał z siebie wszystko - ale i tak parę razy musiałam go zarzucić na ramię i przetańczyć po gałęziach przez bagniska. Miszka skąpała się po uszy w jakimś dziwnym polu melioracyjnym.
Przy ostatniej ścieżce gdzie musiałam przejechać kolejną porcję bagnisk - obiecałam sobie, że nawet jak tam będzie płot - to ja rower przerzucę, psa przerzucę ale już nie przejadą tą ścieżką z powrotem. I udało się - dotarłam do pięknego asfaltu !!!
Tradycyjne zdjęcie mojego psiaka
i z cyklu "Ścieżki po horyzont"
Zgubiłam się.
Musiałam przebrnąć przez masę rozmokniętych błotnistych ścieżek. Peugeot został zmuszony do odgrywania roli terenówki - naprawdę dawał z siebie wszystko - ale i tak parę razy musiałam go zarzucić na ramię i przetańczyć po gałęziach przez bagniska. Miszka skąpała się po uszy w jakimś dziwnym polu melioracyjnym.
Przy ostatniej ścieżce gdzie musiałam przejechać kolejną porcję bagnisk - obiecałam sobie, że nawet jak tam będzie płot - to ja rower przerzucę, psa przerzucę ale już nie przejadą tą ścieżką z powrotem. I udało się - dotarłam do pięknego asfaltu !!!
Tradycyjne zdjęcie mojego psiaka
Moje psisko z (nie)chęcią do pozowania wypisaną na twarzy© yoasia
i z cyklu "Ścieżki po horyzont"
Never ending story [las na Maciejowie]© yoasia