Nowica i jeszcze dalej

Wtorek, 20 września 2016 · Komentarze(3)
Pogoda, no cóż. Nie padało, wiatr rozwiał mgły. Ale nawet jak je rozwiał, to wiał dalej jak popierniczony.
Taki okrutny, radziecki zimny wiatr.
Cały czas.

Cerkiew prawosławna w Uściu Gorlickim
Ale się wybrałam i to tak troszkę dalej. Z mojej Hańczowej dojechałam do Uścia Gorlickiego z kolejną piękną cerkwią prawosławną. Coś w tych cerkwiach jest, że jak człowiek przekroczy tą bramkę, czuję się jak u siebie w domu. Miło, ciepło, bezpiecznie. Bramka w formie budki była obowiązkowym elementem, przynajmniej w tamtych okolicach. Uwielbiałam je za to, że można się było tam schować przed deszczem i tym radzieckim wichrzyskiem.








Wrota cerkwi prawosławnej w Uściu Gorlickim



















Prawosławne, łemkowskie kapliczki też są równie urokliwe....
Łemkowska kapliczka w Skwirtnem



















Po-łemkowski Potem było dłuuugo, dłuugo, długo pod górę.
I tutaj chciałam przesłać pozdrowienia dla dziewczyny i chłopaka z psem za podarowane sezamki i ten pyszny domowy batonik z daktyli i orzechów. Wielkie dzięki, byliście kochani!

Na końcu tego dłuuugo, dłuugo, długo była Nowica - a dokładnie jej najwyżej położona końcówka z piękno chatą łemkowską.
Z chatą, sadem i obłędnym widokiem z "tarasu".

Przez całe prawie 2 tygodnie pobytu tutaj zastanawiałam się, czy dałabym radę żyć w takim miejscu. Wniosek nie był wesoły, bo nie do końca bym dała.



Po-łemkowskie jabłonki
Ale przez ten jeden moment, kiedy tam byłam, myślałam sobie że byłoby całkiem całkiem.

Bo mieć świat u stóp za każdym razem gdy się wychodzi z domu - bezcenne :)















Widok z ganku chaty w Nowicy



















Ja i po-łemkowski Chata wyglądała zdecydowanie na zamieszkaną, ale ja miałam moment bardzo krytyczny. Padałam na twarz, ciągle wiało, byłam głodna. Więc nie zważając na nic rozgościłam się na ławeczce na tarasie na jakąś godzinę. Nie wiało i miałam świat u stóp.













Ścieżynka w dół
A potem było to już była tylko połonina i zjazd w dół.
Połonina taka kilkukilometrowa, jak na tamte okolice przystało.
Parę kilometrów łąk przecinanych jakimś zagajniczkiem. Odludzie jakich mało.
Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy nagle widzę kolejną po-łemkowską chałupkę. Ogrodzoną. Koło tej chatki stoi pickup i potężnych terenowy motocykl. I przez podwórko radośnie biegnie na oko 30-letni Bóg w kaloszkach a za nim piesek, golden-retriever.
Już wiem, gdzie się pochowali Mężczyźni :)

A po tym w dół, mozolny powrót asfaltem przez to nieszczęsne przewyższenie na krańcu Koziego Żebra. Zapamiętam je nie tylko z uwagi na nieludzką mordęgę, ale i galopujące krowy. Serio. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam galopujące stado krów. Nie tylko galopowały, ale potem bawiły się ze sobą bodąc się łebkami. Chyba podejrzały u jeleni...








A na deser, pomysłowy mostek :)
Pomysłowy mostek w Uściu Gorlickim

Komentarze (3)

Nie stereotypy, a statystyki: bodajże tylko w 7% małżeństw to kobieta jest starsza, a małżeństw rówieśniczych też jest mało, chyba 8%...

Oj tam, oj tam, takie tam ruderki. ;))

mors 02:04 środa, 16 listopada 2016

Tym bardziej, że zazwyczaj kobiety uznają tylko starszych
Aaaa - stereotypy :)

Twoje lubuskie wcale się nie chowa. Fakt, nie macie tam takich ślicznych cerkwi, ale jestem osobistą fanką tych twoich relacji z wsi gdzie diabeł boi się powiedzieć "Dobranoc" :D

yoasia 21:18 wtorek, 15 listopada 2016

Świetne klimaty, udane zdjęcia, a i opis godziwy. :) Moje lubuskie się chowa. ;)

"30-letni Bóg" - to mnie rozbroiło. ;] Tym bardziej, że zazwyczaj kobiety uznają tylko starszych...
A tak przy okazji: to przecież wbrew naturze, bo patrząc biologicznie, to skoro kobiety żyją statystycznie te 6 czy 8 lat dłużej... :>

mors 22:39 poniedziałek, 24 października 2016
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nogei

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]