Byczę się
Piątek, 23 września 2016
· Komentarze(1)
Kategoria Rowerowe wakacje 2016
trakcie heroicznej wyprawy do Nowicy przewiało mnie aż do szpiku kości. I nie ruszyłam się z domu przez następne 2 dni. A sama pogoda też mnie specjalnie nie zachęcała.
Dopiero trzeciego dnia pojechałam się powłóczyć. Pojechałam za Wysowę-Zdrój do Błychnarki i przejechałam granicę polsko-słowacką. Słowacja jak to Słowacja traktuje wszystkie swoje lasy wyjątkowo gospodarczo (włączając nawet ścisły rezerwat w Tatrach ;) ), więc szlak był mało urokliwą wycinką leśną, z ledwie zarośniętymi połaciami gruzo-szutru po bokach.
Wróciłam z powrotem na drugą stronę granicę walnęłam się na prawie 2 godziny na łąkę odrobić straty grzewcze. Radziecki wiatr robił swoje, więc opaliłam sobie co najwyżej buzię. Jednakże miło było posłuchać ryczących jeleni i popatrzeć na polskie chmurki przepędzane radzieckim wiatrem ;)