Już na wiosennych oponach (niestety przy zakładaniu powstał ubytek poprzez przeciągnięcie dętki po zębatkach albo kolcach) więc jazda była wzbogacona o pompowanie koła co jakieś 15 minut.
Najpierw do Sosnowca - a tam na przebudowany basen w Parku Żeromskiego. Przebudowa wyszła CUDNIE. Basen ma klimat - a te reflektorki poniżej linii wody na całej długości basenu - rewelacja. I na dodatek 5 zł za wstęp. Potem na masaż kręgosłupa i wyprawa do Siemianowic (na Bytków). Najpierw przebrnęłam przez Borki, bo w tym śniegu się po prostu nie dało jechać. Potem przejechałam przez przedmurze Siemianowic... bardzo klimatyczne przedmurze. I zajechałam na Bytków. Wieczorem powrót na Załęże na Dworzec PKP.
Czyli wieczorny powrót do pracy po zapomnianego pendrive'a - na którym były obiecane na jutro filmy. Bardzo orzeźwiająca wycieczką w deszczu i na hurra przez kałuże :)
Niestety fatalna dieta ostatnich dni (kluski i chleb z miodem) dala o sobie znać i w połowie treningu nagle doznałam gwałtownego uczucia głodu, 200m później jakby mi nóżki ugięło i musiałam wyskoczyć z wody, zakończyć trening i co sił pognać do McDonalda - żeby się NAJEŚĆ.