Do Gliwic - sprawy różne

Sobota, 3 września 2011 · Komentarze(0)
- Zakupiłam w motocyklowym zagubioną w Beskidach chustę-kominek
- Dopasowałam (wreszcie, po roku noszenia) zauszniki w oprawkach okularków
- Uzupełniłam zapas dętek
- Zakupiłam łyżki w ramach resocjalizacji kolegi (który wymienia dętki przy pomocy śrubokrętów...)

A po drodze z powrotem widziałam 2 najprawdziwsze perełki...

Motocykl Harley-Davidson - a właściwie 2 - dokładnie takie same na tym samym parkingu w tym samym czasie :)

Harley-Davidson © yoasia


Oraz najprawdziwszy, oryginalny skuter Vespa...

Oryginalna Vespa © yoasia

Miasto nocą

Piątek, 2 września 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
Mikulczyce nocą © yoasia


Miałam wyjechać wieczorkiem na Mikulczyce żeby mi się lepiej spało
a skończyłam małym szaleństwem na progach zwalniających.

Do moich skromnych umiejętności:
- hamowania z poślizgiem o 90°
- jazdy bez trzymanki
mogę dodać
- przeskakiwanie przez progi zwalniające :)

Festiwal Teatrów Ognia - finał

Sobota, 27 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przyjemności
Ulicznicy 2011 ©


Swój głos oddałam na:

Płonący hula-hop © yoasia


Zdecydowanie jednak polecam jeżdżenie na eliminacje - zupełnie inna widownia, zupełnie inna, bardziej entuzjastyczna atmosfera, nikt nikogo nie przegania bo przyniósł super aparat i "chce robić zdjęcia".

No ale jedno było kapitalne - POGODA. Przez całą drogę jechałam w huczących odgłosach wiatru i gigantycznych chmurzyskach.

Szczere rozmowy na peronie

Sobota, 27 sierpnia 2011 · Komentarze(6)
Krótko ale baaardzo treściwie.

Pojechałam rowerem pociągiem do Sosnowca. Najpierw się okazało że nie do końca potrzebnie przyjechałam bo informacja na pkt.pl o tym że poczta na Gospodarczej z jakiej miałam odebrać polecony jest czynna w soboty była no cóż... bzdurą po prostu była ;)

Potem wpadłam do rodziców i z powrotem pojechałam do Szopienic Południowych. Każdy kto widział ten "dworzec" wie że na dole nie uświadczysz rozkładu jazdy i niestety wybrałam na chybił trafił zły peron i oglądałam swój pociąg ze sporej odległości. Następny był za godzinę, upał był jak diabli więc, dzięki wskazówkom przesympatycznego chłopaka odnalazłam sklep, zakupiłam butelkę nie do końca zimnego piwa (teraz już wiem jak lodówka się nie świeci to znaczy że jest źle ;) ) i siadłam sobie na peronie na betonowej płycie (ławek nie uświadczysz tak samo jak rozkładu) w cieniu budynku peronowego

Z widokiem na horyzont © yoasia


i wtedy napatoczyła się leciwa pani zbierająca puszki.

Z uprzejmości wskazałam jej jeszcze jedną leżącą w trawie i wtedy wywiązał się monolog. Pani zaczęła narzekać, że jakaś sąsiadka się zdziwiła że ona tak ładnie ubrana a puszki zbiera - na co odparłam grzecznie że chce się ładnie wyglądać niezależnie od tego co się robi i potem się nasłuchałam że ooooj....

Najpierw coś tam o remoncie, że mam ładny rower a potem zeszła na swoje córki i w taki o to sposób poinformowała mnie iż mają każda 2-jkę dzieci o niestalonym ojcostwie:
tak kur...a, mają dzieciaki, same kur..a nie wiedzą z którym! Nalali takiej wódki, rozłożyła dupę w parku i właził kur..a kto chciał!

Potem otrzymałam poradę życiową
Ładna jesteś, znajdź sobie porządnego chłopaka, nie zadawaj się z tymi skur..ysynami!

Grzecznie podziękowałam i odwdzięczyłam się równie życiowo, żeby nie złaziła po te puszki na tory, bo przejeżdża tu dużo pospiesznych bez zatrzymywania się i pożegnałyśmy się. Pani poszła a ja zostałam pod wrażeniem tej szczerej rozmowy aż do odjazdu pociągu ;)