Wiem już jedno - kolarka to nie cross na większych kołach. To mały narwaniec, który przy najmniejszym ugięciu łokcia od razu przenosi mnie na drugi koniec chodnika. Wystarczy że się przechylę i już leci łukiem. Wystarczy że zrobię COKOLWIEK od pasa w góre. I na dodatek ma nieustanna tendencję do przyspieszania - gdzie tylko jest choć trochę z górki.
Trening z adrenalinką. Otóż celem wzmożenia dyscypliny ustalono iż DOKŁADNIE o godzinie 9-tej (górny zakres w którym powinni wszyscy być w pracy) kierownik musi wysłać do kadr maila z informacją ilu pracowników jest. No i urządziłam sobie taką adrenalinkę - a mianowicie wyjazd 8:30 (a dojazd łącznie z czekaniem na światłach zajmuje mi 35 min ;) ). Udało się - wpadłam do pokoju za 5 minut 9 :)
W skrzynce na listy oczekiwany od 2 tyg. list z policji. Otwieram, czytam pierwszą kartkę - decyzja o rozpoczęciu dochodzenia, druga kartka - postanowienie o umorzeniu ("niewykrycie sprawców przestępstwa"). Koniec.
Myślę że troszkę na nim pojeżdżę - zdjęcie i opis wstawię po weekendzie - muszę troszkę podczyścić ramę, wymienić siodełko, oświetlenie. Zapowiada się weekend warsztatowy ;)
Dotarło też do mnie, że muszę zmienić tytuł bloga :( Nawet nie wiem na jaki... Choć w sumie tak czy siak - czy się znajdzie czy będę musiała kupić i tak będę jeździć Feltem, więc....