Bardzo klimatyczna wycieczka. Wysiadka w Poraju przed wieczorem. Zdążyło tam już potężnie popadać, zdążyło też wyjść słońce i efekt tego był naprawdę śliczny.
Potem seans filmowy na Jurajskim Lecie Filmowym w bardzo sympatycznym towarzystwie i nocno-poranny powrót. Wyjechałam ze Złotego Potoku ok 3:30 - była jeszcze noc. Jechałam przez kolejne wsie (a do dworca PKP w Myszkowie miałam prawie 20 km, więc kilka ich po drodze było ;) i mogłam na własne oczy zobaczyć jak to jest kiedy "wstaje nowy dzień".
Gdybym miała wtedy aparat, zrobiłabym też zdjęcie dziewczyny w trampkach, która oparta o drzwi Toy-Toya (pilnując koleżanki), luzacko, z ręką w kieszeni przechyla butelkę z piwem. Cieszą mnie takie widoki bardzo, to dowód na to że kobiety już na dobre wyszły ze świata "Kinder-Kitche-Kirsche" :)
Miał być seans pod gołym niebem w ramach festiwalu Ulicznicy - a był cholerny kawałek szkła koło M1... Nic więcej nie napiszę bo brak mi słów i idę zaraz po tabliczkę czekolady do sklepu.
Wreszcie zobaczyłam tą legendarną Mariacką - jeszcze jest w powijakach,ale będzie z tego baaaardzo sympatyczne miejsce. No i musiałam jechać aż do Katowic, żeby się dowiedzieć o kapitalnym cyklu imprez W Gliwicach ;) Cykl nazywa się Ulicznicy (oficjalnie 5 Międzynarodowy Festiwal Artystów Ulicy)
i w czwartek jest pod gołym niebem na Zamku Piastowskim kino hiszpańskie...
Szybciutko, żeby zdążyć na film "Złoto pustyni". Spodziewałam się czegoś raczej w gangstersko-cwaniackim klimacie "Ocean's eleven" a zobaczyłam naprawdę kapitalny film...
Pogoda była piękna, ale niestety życie czasem człowieka dopada i trzeba się z nim uporać.
W moim przypadku było to oddanie przetrzymanej książki do biblioteki, zakup uszczelki do spłuczki (choć udaję dalej że jej nie kupiłam - NIENAWIDZĘ rozkręcania spłuczek...) i odebrania książek z Empiku.
Potem było after party - niestety drewno nieco przemoknięte, długo nie chciało się dobrze zapalić i nasze kiełbaski wyglądały jak stado sępów nad biedną małą zwierzynką - ktoś w pewnym momencie bardzo rzeczowo zauważył, że jak ich nie weźmiemy, to zadusimy to ognisko jak nic :)
Potem 2-ga część after party z knajpie z kolegą a potem 3-cia w ogródku pod gruszą :)