Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2010

Dystans całkowity:322.42 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:53
Średnia prędkość:11.99 km/h
Maksymalna prędkość:35.10 km/h
Suma kalorii:1683 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:12.40 km i 1h 02m
Więcej statystyk

Trening nurkowy

Czwartek, 18 lutego 2010 · Komentarze(0)
Niestety fatalna dieta ostatnich dni (kluski i chleb z miodem) dala o sobie znać i w połowie treningu nagle doznałam gwałtownego uczucia głodu, 200m później jakby mi nóżki ugięło i musiałam wyskoczyć z wody, zakończyć trening i co sił pognać do McDonalda - żeby się NAJEŚĆ.

Do pracy - z pracy

Środa, 17 lutego 2010 · Komentarze(0)
Dzień trudny bardzo, bo kończyłam wniosek na konkurs projektów rozwojowych - wyjechałam z pracy przed 18-stą, potem jeszcze wieczorem musiałam podjechać do kolegi (który jest na urlopie) po podpis. Ale za to jaka wiosnę czuć w powietrzu - coś pięknego. I jak ciepło....

Walentynki na rowerze

Niedziela, 14 lutego 2010 · Komentarze(17)
Takie życie, w jednym roku spędza się ten dzień z tulipanem w jednej ręce i przystojnym mężczyzną w drugiej, a w innym - na rowerze... 2010 to u mnie ten drugi rok.
Ale życzenia walentynkowe złożyłam - a jak! Podpinam rower pod Platanem, klepię w siodełko żeby na mnie czekał i słyszę gromkie zapewnienie "Będzie na oku!". Patrzę a na ławeczce pod obok szklanego wejścia siedzi 3 Artystów popijających walentynkowe piwo. Podziękowałam a potem oprócz czekoladek dla koleżanki, kupiłam tabliczkę Wedlowskiej czekolady, wręczyłam im, podziękowałam z rower i złożyłam życzenia Walentynkowe - a jak! :)

Potem powłóczyłam się z mym jedynym aktualnie "prawdziwym mężczyzną" po takim o to cudnym parku
Park Dubiela zimową porą © yoasia


I pojechałam z wisienkami w spirytusie do koleżanki dalej składać życzenia.

Zimowy rajd po lesie na Maciejowie

Sobota, 13 lutego 2010 · Komentarze(4)
[b]Z zaciśniętymi zębami przejechałam podły i rozjeżdżony łącznik m. moją ulicą a drogą prowadzącą na Maciejów, potem z duszą na ramieniu pokrytą śniegiem, na szczęście rzadko uczęszczaną drogę i wjechałam do lasu. I od razu spotkała mnie nagroda - 2 sarny i to zaraz przy wjeździe. Niestety jak to sarny - uciekły zanim zdążyłam wyciągnąć aparat. Z nadzieją na ramieniu pojechałam w boczną ścieżkę, niestety ścieżka była paskudna, saren nie było, więc wróciłam na główną drogę.

I za kilka zakrętów spotkała mnie następna nagroda - taki oto widok - żywcem jak z legendarnej Narnii:
Las na Maciejowie © yoasia


I pognałam sobie w tą moją Narnię. Jak tylko zobaczyłam jakąś w miarę przejezdną boczną - pierwszy odpoczynek zrobiłam przy tej oto polanie:
Polana - las na Maciejowie © yoasia


Zapatrzyłam się, poprzypominałam sobie z sentymentem co w takiej ambonce kiedyś mi się zdarzyło robić.... żywiąc głęboką nadzieję że mi się jeszcze zdarzy :) I skręciłam w drogę która okazała się naprawdziwszy treningiem "Jedziemy koleinką". Droga była zawalona śniegiem i na obydwu krańcach ciągneły się 2 koleiny... i tylko nimi dało się to drogę przejechać - najdrobniejsze odchylenie od kierunku oznaczało zarycie w śniegu, zrzut z roweru i od nowa....
Rowerowe agility © yoasia


Dróżka prowadziła do do miejsca budowy autostrady A1...
Autostrada A1 - Maciejów © yoasia


Zeszłam umordowana z tego roweru, stanęłam po kolana w śniegu, wyjęłam aparat zrobiłam powyższe zdjęcie a następnie wyjęłam kanapkę, wodę i dalej stojąc w tym śniegu po kolana, bo było mi już WSZYSTKO JEDNO, najadłam się i byłam w tym śniegu po kolana naprawdę szczęśliwa. Potem wsiadłam i znów trening w koleinkach. W pewnym momencie ujrzałam mężczyznę, który jak koń ciągnął przez środek lasu dwie pary sanek z dzieciorkami. "Da się tu na rowerze jeździć???" - wtedy odpaliła mi się zbawienna lampka Popisujemy się i wręcz koncertowo przejechałam ją bez jednego zarycia :)

Ogólnie sarny nie zobaczyłam już żadnej - na szczęście udało mi się aparatem upolować okaz leśnej zwierzyny - gatunek: "Mężczyzna z pieskiem"
Leśna zwierzyna © yoasia


Zagapiłam się jeszcze na koniec na tą moją Narnię....
Las na Maciejowie © yoasia


i wróciłam do domu.