z koleżanką do "Romy" na filmy Tsotsi i Karmel (w ramach małego maratonu "Jeden Dom - Różni Mieszkańcy"). Film Tsotsi kapitalny - koniecznie muszę znaleźć muzykę do niego, Karmel wzruszający. A potem jeszcze na piwo. Super wieczór.
A w międzyczasie jeżdżenie w nocnych ciemnościach po Bytomiu - w ramach jazd przed egzaminem na kategorię B, podczas których to uświadomiłam sobie, że kategoria B jest po prostu nie dla mnie. Nienawidzę jeździć samochodem: - z którego gówno widać i dostrzegam wszystko ZA PÓŹNO, - którego zatrzymanie i uruchomienie zajmuje mi PO kilkadziesiąt sekund, - który sam stacza się do tyłu z górki (to jest NAJGORSZE). Będę w życiu jeździć rowerem i motocyklem. I tyle.