Do M1 nieco okrężnie

Niedziela, 20 stycznia 2013 · Komentarze(3)
Jako że miałam do załatwienia wypowiedzenie umowy w M1 - to w sumie dobry pretekst żeby przewłóczyć się po lasach. Do M1 pojechać nie miastem, tylko lasem Zabrze/Sośnica i przed M1 wpaść do lasu na Maciejowie. (a potem nieco ogrzać się w cieplutkim hipermarkecie).

Baaardzo miło mi było odwiedzić mój las. Dodatkowo miło, że widzę, że zaczął się ładnie goić po budowie autostrady. Przykładowo w tym miejscu jeszcze jakiś czas temu była totalnie rozryta przestrzeń, a teraz proszę jak ładnie...
Autostrada A1 © yoasia


A to moja ulubiona polanka
Polana w lesie na Maciejowie © yoasia


Nie jestem absolutnie zwolenniczką drapania po drzewa, ale autorom tego muszę złożyć gratulacje. 10 lat razem w dzisiejszych czasach... Naprawdę ;)
10 lat razem © yoasia


Potem pojechałam do mojego ulubionego miejsca z ogromnymi drzewami, które jest TOTALNYM przeciwieństwem zachaszczenia lasu Zabrze/Sośnica. Miejsce, które potrafi wyglądać tak...
Las na Maciejowie w zimowym słońcu (fotografia z lutego 2012 r.) © yoasia


Dziś wyglądało tak.... Nie wiem o co chodzi z tym śniegiem, że on taki dziwny i brudny...
Las na Maciejowie - styczeń 2013 © yoasia


Zlałam tam z rowerka i wyciągnęłam kanapeczkę z pomidorkami. No i jedząc, tak sobie chodziłam w te i z powrotem,i zaczęłam się bardzo filozoficznie zastanawiać nad sensem jazdy na rowerze. Wczoraj wyjeżdżałam w masakrycznie wściekła "na cały świat". I wcale mi w wyniku włóczenia się 1,5 godziny po lesie ten wkurw nie przeszedł. Dzisiaj bardzo bolało mnie kolano od połowy łydki do połowy uda. I na skutek "zdrowej niedzielnej przejażdżki" wcale mi ten ból nie przeszedł. Więc.... PO KIEGO DIABŁA JA SIĘ NA TYM ROWERZE WŁÓCZĘ.... Odpowiedzi nie znalazłam, może znajdę jak tam będę następnym razem....

Finalnie zjawiłam się w M1, miałam tylko wypowiedzieć umowę, a wyszłam z książką "Operacja Dakar"
Przywieziona książka © yoasia


Muszę jednak przyznać, że na koniec zdarzyła mi się bardzo miła rzecz. W trakcie "pokonywania" M1 zgubiłam swoją opaskę odblaskową - ściągając kurtkę po raz pierwszy, włożyłam ją do kieszeni spodni - żeby jej nie zgubić. Jak po raz ostatni się ubierałam (bo musicie wiedzieć, że tak nie znoszę ganiać po tej hali, że jeśli mam przejść z jednego końca na drugi, to po prostu wychodzę, biorę rower i przejeżdżam ;) ) już jej nie miałam. Przykro mi było strasznie, bo tą opaskę dostałam w prezencie od mojego serwisanta i jest dla mnie naprawdę cenna. Zbyt cenna, żeby cieszył się nią jakiś bachorek, któremu mamusia radośnie podarowała pewnie znalezisko. Ubrałam się z bólem serca, wyszłam, podchodzę do swojego roweru a tam....

Życzliwość ludzka też nie zna granic © yoasia


Więc wysyłam oto w przestrzeń osobie która mi tą opaskę tak "oddała" WIELKIE DZIĘKUJĘ!!!

Komentarze (3)

Dobrze prawisz mors... :-)

djk71 08:56 niedziela, 10 lutego 2013

Niezależnie od intencji jestem przeciwnikiem rycia czegokolwiek w drzewach...., chyba znam lepsze sposoby na obchody kolejnych rocznic...

amiga 08:01 poniedziałek, 21 stycznia 2013

"PO KIEGO DIABŁA JA SIĘ NA TYM ROWERZE WŁÓCZĘ"
- żeby wykonać plan?
Żart. ;)

Twój rowerowy dorobek kilometrowy podpowiada, że znałaś sens takiej włóczęgi. I że tylko na małą chwilę zapomniałaś. ;)

Ja niedawno znalazłem na drodze czyjeś zgubione dokumenty, to jeszcze mu do domu je zawiozłem.
Warto wymieniać się takimi pozytywnymi przykladami, bo na co dzień każdy ma tendencję do skupiania się na tym, co złe, a na fajnych rzeczach też trzeba się skupiać, po równo. ;)

mors 19:56 niedziela, 20 stycznia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa accza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]