Urodzinowo do mamy

Środa, 26 października 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Przyjemności
Ale zanim to wizyta w sklepie za prezentem, potem wizyta u dentysty - wyszłam z pięknie zrobioną trójeczką - NIC nie widać :)

I potem pociągiem do Szopienic, w pięknym ciepełku dotarłam do Sosnowca. U mamy super, pogadaliśmy, tradycyjnie podroczyłam się z ojcem o mniejszości seksualne w życiu publicznym ;) i wieczorkiem pojechałam.

I wtedy wydarzył się dramat.

Mam dużo ciepłych uczuć wobec Kolei Śląski, mimo że nie mają w elfach ani jednego uchwytu na rowery, wszystkim opowiadam że pociągi super, że m. Gliwicami a Częstochową jeżdżą już tylko same nowe i jest super.

I stoję sobie na dworcu, wybija 21:07 a na peron wjeżdża pociąg z najgorszych koszmarów rowerzysty - cholerna przedziałówka, z cholernymi wąskimi ręcznie otwieranymi drzwiami, wąskimi schodami (dowiedziałam się potem od zaprzyjaźnionego ratownika medycznego, że on w swojej karierze 3 razy przyjeżdżał do wypadków spadnięcia pod pociąg z tytułu tych cholernych schodów). Nie wierzyłam własnym oczom.

Wsiadłam na początku (musiałam kupić bilet) i resztę podróży (ok 50 minut) spędziłam na kawałku podłogi, w obskurnym, obdrapanym korytarzu z brudnymi szybami, koło kibla

Moja wieczorna, traumatyczna podróż © yoasia

i czułam się jak dziecko wojny serbsko-bośniackiej. Naprawdę.

A próba wyjścia o mało nie zakończyła się spektakularnym lotem...

Komentarze (1)

Hmmm... my z Wiktorem spędziliśmy tak 13 godzin podróży w wakacje...
;-)
Trzeba było wrócić rowerem ;-)
Pozdrawiam

kosma100 21:01 czwartek, 3 listopada 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asemz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]