Szklanka do herbaty i front atmosferyczny

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(4)
Obiecałam sobie, że pojadę do sklepu z porcelaną i szkłem w Żernicy kupić jakąś ładną szklankę do herbaty - nie porcelanowy kubek ale właśnie szklankę, z uszkiem, fikuśną.
Obiecałam sobie pojechać Peugeotem, ale wiatrzysko było takie, że potrzebowałam roweru z nieco większą masą...

Wiatrzysko było niemożebne i to na dodatek z kierunku północno-zachodniego - dokładnie tego w który jechałam. Droga techniczna wzdłuż autostrady była jednym wielkim tunerem aerodynamicznym - tam dzisiaj pierwszy raz w życiu zwymiotowałam w trakcie jazdy z wysiłku.

Ale dojechałam i to w godzinach pracy sklepu :) Potem, jak już miałam na południe to już sobie mogłam pojeździć.
A tak wygląda upolowana szklanka(wypełniona już gorącą herbatką)
Szklanka z Żernicy © yoasia


Po raz pierwszy w życiu odwiedziłam Knurów
Wreszcie u celu © yoasia

miasto z naprawdę niepowtarzalnymi reklamami. Myślałam, że ten klimat już całkiem zniknął z ulic, a tu jednak...
Z cyklu "Klimatyczne reklamy" © yoasia

Z Knurowa pojechałam przez Gierałtowice do Chudowa. Tuż przed Knurowem pytałam o drogę rowerzystę który strasznie się upierał, że on mi pokaże (bo akurat w tamtą stronę jedzie) skrót przez lasu którym wyjadę prawie do Gierałtowic. Przyznam się szczerze, że jakoś nie odważyłam się z nim jechać. Wysoki postawny facet - wiem że świat nie jest pełen zboczeńców, ale nie dałabym rady takiemu ;). Wykręciłam się "że chcę zobaczyć Knurów" i poszukam skrótu następnym razem.

W Chudowie siadłam sobie w kąciku (gdzie wiało dużo mniej :) ) i wypiłam gorącą herbatę (nawet podwójną - dostałam gratisową "dolewkę").
W Chudowie nie było NIKOGO. Nie było ani "niestety" motocyklistów ani "na szczęście" bachorków. Niestety do czasu. Nagle nie wiedzieć skąd zjawiło się dwóch facetów z trójką bachorków płci żeńskiej które po kilku minutach rozgrzewki zaczeły skakać na ławce i drzeć się w niebogłosy "Aj - aj - aj". Po prostu HORROR. Gdy jedno z nich nagle zwróciło uwagę na zawieszone na łańcuchu w roli żyrandola koło i ryknęło "Cio to", odpowiedziałam mu w myślach - "że to taka rzecz która jak ci spadnie na łeb to się wreszcie uspokoisz". Wizja "uspokojonych" bachorków poprawiła mi zdecydowanie nastrój a i po chwili panowie zabrali dziatwę na zamek.

Z Chudowa pojechałam już prosto do domu.
Mapka na pamiątkę...
.

Komentarze (4)

Na rowerze jeszcze nie wymiotowalem ;),
ale na silowni sie zdarzalo ;P.
Pamietam jak brat z kumplem sie ze mnie smiali (chociaz zdazylem do muszli ;p).
Na kolejnej silce, to oni spawali powierzchnie mechaniczne ;> hahaha.

PS nie ma to jak banda rozwydrzonych bekartow ;P (ladny opis i wizje hehehe)

razor84 06:54 czwartek, 14 kwietnia 2011

Hmmm. nie jest napisane, że myjnia samochodowa...
Chyba pojadę umyć rower ;-)
Hmmm co do wymiotów z wysiłku... kiedyś tak miałam... nie mogłam nic jeść ani pić jak jeździłam na rowerze...
teraz to już przeszłość...

kosma100 19:59 środa, 13 kwietnia 2011

Ale pamiętaj Darku - myjnia dopiero w Knurowie :)

yoasia 19:55 środa, 13 kwietnia 2011

Nie wiedziałem, że w Żernicy jest jakiś super sklep... zawsze mi się wydawało, że tam nie ma... nic...
BTW: chyba pora umyć auto... ;-)

djk71 19:53 środa, 13 kwietnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iekty

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]