Rowerowe łajdaczenie się

Wtorek, 5 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Przyjemności
Kupiłam sobie po południu w Lidlu przy Roosevelta naprawdę fajną "bluzeczkę trekingową". Niestety przymierzyć ją miałam okazję dopiero w domu no i rozmiarówka troszkę okazała się być zaniżona, więc pojechałam ją wymienić.

Wymieniłam a potem jakoś mnie wzięło na włóczenie no i pojechałam pięknym łajdackim labiryntem do domu (w trybie przyzwoitym ta wyprawa powinna mi zabrać 8 km).

Komentarze (2)

Hej Kuguar!!! Ooooj - bywa tak, bywa :)
PS> Trzymam kciuki za BT :)
Te "pierwsze" są zawsze najgorsze. Ja coś podobnego (do tego z wpisu Zderzenie z rzeczywistością miałam jak po roku jeżdżenia po drogach wróciłam na góralu na hałdy po których kiedyś jeździłam - też się załamałam, bo nie byłam w stanie zjechać z choćby najmniejszej górki - stawałam na szczycie wzrok w dół i totalny paraliż... Skończyło się na tym, że musiałam zaczynać w połowie ;)

yoasia 18:38 środa, 13 kwietnia 2011

Czasami po prostu nie chce się wracać prosto do domu - znam to uczucie, gdy każda inna trasa jest bardziej kusząca niż ta co wraca się standardowo! Tytuł wpisu - rewelacyjny!
Pozdrower!!!

kuguar 19:42 sobota, 9 kwietnia 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oryna

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]