Czyli wieczorny powrót do pracy po zapomnianego pendrive'a - na którym były obiecane na jutro filmy. Bardzo orzeźwiająca wycieczką w deszczu i na hurra przez kałuże :)
Dzień trudny bardzo, bo kończyłam wniosek na konkurs projektów rozwojowych - wyjechałam z pracy przed 18-stą, potem jeszcze wieczorem musiałam podjechać do kolegi (który jest na urlopie) po podpis. Ale za to jaka wiosnę czuć w powietrzu - coś pięknego. I jak ciepło....
Z nowym napędem, manetkami, przerzutkami i hamulcem hydraulicznym. Definitywny powrót na siodło, szczęście wielkie a rower chodzi niczym kałasznikow :)