Z Miszka do apteki i do parku

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(3)
Powtórka z wczoraj. Kończył mi się termin ważności recepty, więc chcąc nie chcąc (nawet bardziej to drugie, bo humor miałam taki jak pogoda) wgrawszy do telefonu daaaaawno nie słuchanego Bon Joviego wzięłam psa i tym razem wzięłam też aparat:

Peugeot jesienią © yoasia


Mój oswojony dzik © yoasia


Wróciłam do domu po 2 godzinach z wyśmienitym humorem, odtańczyłam na klatce "Blame it on the love of rock and roll" i rzuciłam się w kuchni na obiad.

I tak sobie myślę, że pies i rower to BARDZO DOBRE I ZDROWE połączenie ;)

Komentarze (3)

"organ radości" no nie mogę...........:):):):)

Dynio 22:12 niedziela, 7 listopada 2010

Taaak - pod liśćmi była cała masa odpadniętych od drzew "trufli"

yoasia 16:51 niedziela, 7 listopada 2010

"Dzik" widać, że bardzo zadowolony - "organ radości" bardzo aktywny :)

alistar 16:39 niedziela, 7 listopada 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pangi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]