Pani od jabola
Czwartek, 4 listopada 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Życie.... (praca, zakupy)
Zajeżdżam po pracy przed dom, parkuję maszynę na podwórku i wpadam do naszego sklepiku.
Staję za panią w sile wieku, takim Czerwony Kapturkiem po 40 latach (ma na sobie czerwoną bluzę w kwiatuszki z kapturem naciągniętym na głowę i buzię z oznakami "zmęczenia życiem"). W pewnym momencie ów Kapturek się do mnie odwraca, ogląda mnie z prawa z lewa, oczy mu rozbłyskają, przybliża się do mnie dosłownie na milimetry, zadziera głowę (była sporo niższa ode mnie) i głosem niczym Don Corleone cedzi:
- Kiedy mi przyniesiesz moje pieniądze?
Z oczami jak spodki i z dużym rozbawieniem - widok naprawdę kapitalny - odpowiadam, że niestety nie mam jej pieniędzy. Kiedy Kapturek słyszy mój głos, oczy otwierają mu się z przestrachu przed pomyłką i już zupełnie innym, drżącym głosem szepcze:
- Pani jest ta od jabola?
Ja znów, że niestety nie, i słyszę:
- JEZU PRZEPRASZAM! Pani taka podobna...
Staję za panią w sile wieku, takim Czerwony Kapturkiem po 40 latach (ma na sobie czerwoną bluzę w kwiatuszki z kapturem naciągniętym na głowę i buzię z oznakami "zmęczenia życiem"). W pewnym momencie ów Kapturek się do mnie odwraca, ogląda mnie z prawa z lewa, oczy mu rozbłyskają, przybliża się do mnie dosłownie na milimetry, zadziera głowę (była sporo niższa ode mnie) i głosem niczym Don Corleone cedzi:
- Kiedy mi przyniesiesz moje pieniądze?
Z oczami jak spodki i z dużym rozbawieniem - widok naprawdę kapitalny - odpowiadam, że niestety nie mam jej pieniędzy. Kiedy Kapturek słyszy mój głos, oczy otwierają mu się z przestrachu przed pomyłką i już zupełnie innym, drżącym głosem szepcze:
- Pani jest ta od jabola?
Ja znów, że niestety nie, i słyszę:
- JEZU PRZEPRASZAM! Pani taka podobna...