Wieczorna wyprawa na miasto
Poniedziałek, 3 maja 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Wyprawy małe i duże
Cel główny: posłuchać ściągniętych 2 płyt Ani Dąbrowskiej. Cel poboczny - przestać siedzieć w domu. Obydwa osiągnięte :)
Zaczęło się od wywiadu w najnowszej "Pani" z Anią Dąbrowską i jej partnerem życiowym - gdzie każde mówi o drugim. I jej partner - Paweł - mówi o niej tak:
"W życiu doprowadziła do końca raptem pięć spraw - wydała 4 płyty i zrobiła prawo jazdy. Jest totalną bałaganiarą. Otworzy jakąś puszkę, zostawi, nie sprzątnie. Włóczki walają się po całym domu, a druty zostawione na kanapie wchodzą w siedzenie"
Upłakałam się ze śmiechu przy tym fragmencie strasznie, bo mam DOKŁADNIE TAK SAMO . No i pomyślałam, że skoro mam tak samo (i na dodatek jestem dokładnie w tym samym wieku) to może bardzo mi przypadnie do serducha jej muzyka.
I dzisiaj ściągnęłam jej dwie przedostatnie płyty "Kilka historii na ten sam temat" i "W spodniach czy w sukience".
I wzięłam wieczorem mój rower, minimalny osprzęt - czyli telefon-walkman, opaskę odblaskową na ramię i smycz na klucze (coby ich nie zgubić gdy wysuną się z kieszeni).
I faktycznie, przypadła mi do serducha ta muzyka niesamowicie. Przejechałam na niej całą Rokitnicę - ze wschodu na zachód.
A to jedna z piosenek, która szczególnie mi się podoba
.
i z przeciwnego bieguna...
.
Zaczęło się od wywiadu w najnowszej "Pani" z Anią Dąbrowską i jej partnerem życiowym - gdzie każde mówi o drugim. I jej partner - Paweł - mówi o niej tak:
"W życiu doprowadziła do końca raptem pięć spraw - wydała 4 płyty i zrobiła prawo jazdy. Jest totalną bałaganiarą. Otworzy jakąś puszkę, zostawi, nie sprzątnie. Włóczki walają się po całym domu, a druty zostawione na kanapie wchodzą w siedzenie"
Upłakałam się ze śmiechu przy tym fragmencie strasznie, bo mam DOKŁADNIE TAK SAMO . No i pomyślałam, że skoro mam tak samo (i na dodatek jestem dokładnie w tym samym wieku) to może bardzo mi przypadnie do serducha jej muzyka.
I dzisiaj ściągnęłam jej dwie przedostatnie płyty "Kilka historii na ten sam temat" i "W spodniach czy w sukience".
I wzięłam wieczorem mój rower, minimalny osprzęt - czyli telefon-walkman, opaskę odblaskową na ramię i smycz na klucze (coby ich nie zgubić gdy wysuną się z kieszeni).
I faktycznie, przypadła mi do serducha ta muzyka niesamowicie. Przejechałam na niej całą Rokitnicę - ze wschodu na zachód.
A to jedna z piosenek, która szczególnie mi się podoba
.
i z przeciwnego bieguna...
.